Wyjzdy stypendialne do Niemiec


Stypendium!
Kiedy dowiedziałam się, że wyjeżdżam do Niemiec na stypendium językowe byłam przerażona, ale zarazem zadowolona, że dostałam taką wielką szanse. Kilka dni później okazało się, że jadę razem z koleżanką. Bardzo się ucieszyłam, bo początkowo miałam brać udział w innym kursie niż ona. Rodzice również byli ze mnie dumni, co potęgowało chęć wyjazdu. Język niemiecki zawsze mnie fascynował, obok historii był to przedmiot, którego uczyłam się najchętniej. Uczęszczałam również na prywatne lekcje tego języka obcego. Miałam więc nadzieje, że wyjazd do Niemiec jeszcze bardziej poszerzy moje umiejętności językowe. Tydzień mijał za tygodniem i nadszedł dzień wyjazdu. Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy poznałam pozostałe stypendystki. Stałyśmy na Dworcu Centralnym w Warszawie z naszą opiekunką, panią Hanią Szcześniak i rodzicami, każda z nas była przestraszona, nieśmiała, ledwo zdołałyśmy się przedstawić. Jednak szybko znalazłyśmy wspólny temat i zaprzyjaźniłyśmy się. Dziś tęsknimy za sobą, regularnie telefonujemy i wysyłamy do siebie e-mail’e. Po przybyciu do Oppurg atmosfera trochę się rozluźniła. Zobaczyłyśmy miejsce naszego trzytygodniowego pobytu, poznałyśmy swoich współlokatorów z innych krajów ( na dobry początek). Już następnego dnia zaczęły się zajęcia lekcyjne, które okazały się zupełnie innymi niż te, w których uczestniczymy codziennie w naszych szkołach. Polegały one po prostu na rozmowach, do których tematów nam nie brakowało. Lekcje prowadzone były w 4 kilkunastoosobowych grypach. Grupy te składały się z osób na jednakowym poziomie znajomości języka niemieckiego. Wkrótce zaczęłyśmy również zapoznawać się z obcokrajowcami. Wszyscy byli mili przyjacielscy i otwarci. Także kultury i obyczaje nowopoznanych przedstawicieli innych krajów wydały nam się bardzo interesujące. Okazję do poznania tradycji tych państw mieliśmy podczas organizowanego w naszym zamku Dnia Kultur. W wolnym czasie mieliśmy możliwość uczestnictwa w przeróżnych zabawach integracyjnych, wycieczkach, dyskotekach i warsztatach. Dla mnie najciekawsze były wycieczki do Lipska, Jeny i Weimaru. Niestety w Niemczech też czas pędzi nieubłaganie, 3 tygodnie minęły nieprawdopodobnie szybko, ale podobno „ wszystko co dobre szybko się kończy”. „ Pozostały tylko wspomnienia..”. Ja tak powiedzieć nie mogę, ponieważ z kursu językowego w Oppurg zostało mi wiele więcej. Nawiązałam wiele nowych przyjaźni ze wspaniałymi ludźmi, zwiedziałam ciekawe zakątki tego pięknego kraju, miło spędziłam czas, a przede wszystkim wiele się nauczyłam, nie tylko w zakresie języka niemieckiego, ale również o sobie i świecie. Bardzo często wspominam te minione dni, mam nadzieje, że kiedyś powrócą i znów spotkam te miejsca, tych ludzi…

Kinga Rogal
Oppurg 2008
Wspaniałe wakacje, nowe przyjaźnie, zapoczątkowanie językiem niemieckim - To wszytko, a nawet o wiele więcej, dała mi możliwość pobytu na stypendium w Niemczech. Przyznam jednak, że na początku moje uczucia były mieszane. Jedynym moim oparciem była koleżanka ze szkoły, z którą miałam okazję jechać, jednak przez cały czas od chwili zdecydowania się na wyjazd dręczyły mnie pytania: "Czy nie będę tego żałować?", "Czy będą mili?", "Dogadam się?!?". Bałam się, że będą to najdłuższe trzy tygodnie mojego życia. Jednak, jak nie trudno się domyślić, moje obawy były grubo przesadzone. Ta atmosfera, ci ludzie! Tego nie da się zapomnieć! Wszyscy byli bardzo przyjaźnie do siebie nastawieni, i pomimo różnic kulturowych jakie nas dzieliły, już na następny dzień, gdy przywykliśmy do nowych warunków, zaczęliśmy się ze sobą zaznajamiać. Zabawy interaktywne i oferty spędzania wspólnie wolnego czasu tym bardziej pozwoliły nam się poznać, zaprzyjaźnić... Lekcje prowadzone przez nauczycieli były bardzo ciekawe i szczerze spodobała mi się forma przyswajania nam wiedzy językowej. Pomimo tego, że jedna lekcja trwałą 1,5h wcale nie odczuwałam zmęczenia, czy też znudzenia tematem. A co robiliśmy? Po prostu rozmawialiśmy! :D Nauka języka niemieckiego po niemiecku jest o tyle ciekawsza, że sami musimy niektóre rzeczy po prostu wywnioskować. Praca w małej, bo 16-osobowej grupie, w której wszyscy są mniej więcej na tym samym poziomie nauki języka, dodatkowo ułatwia sprawę. A już najbardziej zadziwiające jest to, że wspólna rozmowa, nie sprawiała nam większej trudności już po tygodniu. Ośrodek w którym mieszkaliśmy był niemalże bajeczny. Budynek zamku, przystosowany do potrzeb kursujących a w nim dwu-, trzy-, lub czteroosobowe pokoje w pełni zaspakajające wszelkie wygody. Dodatkowym atutem była swoboda. Nikt nie był osaczony, nikomu niczego nie zabraniano, czego efektem była naprawdę przyjemna atmosfera zarówno wśród kursantów, jak i opiekunów. No i pana kucharza, który gotował nam te wszystkie przysmaki ;) Znajomości, które tam zapoczątkowałam trwają do dziś. Z koleżankami z Polski piszemy na bieżąco i nawet planujemy spotkanie. Certyfikat zaliczony na tym stypendium zmotywował mnie do dalszej nauki języka niemieckiego. Wszystkie wrażenia z tego kursu są wręcz nie do opisania, i żadne słowa nie oddadzą tego, co tak naprawdę chciałabym przekazać. Pewnym jest to, że wciąż wracam wspomnieniami do tamtych dni, do tamtych ludzi, zdarzeń... Bóg jeden wie, jak bardzo chciałabym tam wrócić. Rada dla innych? "Przeżyj to sam..."  

Opracowała:
mgr Joanna Czajka - Ćwik

“

 

“ Wychowanie jest spotkaniem osób mistrza i ucznia, 
ich wspólne wędrówki ku prawdzie, dobru i pięknu.”