Tegoroczne wakacje spędziłam w bardzo wielu miejscach. Jednak najbardziej zapadł mi w pamięć pobyt na kursie językowym w Dassel. Celem kursu było przygotowanie uczniów do pracy w szkolnych, niemieckich gazetach lub udzielania się, pisząc artykuły na platformie internetowej.


Wyjechałam tam początkiem sierpnia i mimo długiej, męczącej podróży przyjechałam na miejsce pełna optymizmu, jak i obaw co do porozumiewania się z innymi ludźmi obecnymi w Dassel. Mimo to, już pierwsze dni rozwiały wszystkie moje wątpliwości i obawy. Po najbardziej stresującym wydarzeniu w trakcie trwania kursu- teście w drugim dniu, zostaliśmy przydzieleni do odpowiednich grup. Na początku byłam przerażona, gdyż nie znałam ani jednego nazwiska na liście osób, z którymi miałam uczęszczać na zajęcia. Na szczęście szybko okazało się, że nie mogłam trafić na lepszych ludzi.

Grupa sprawiła, że nigdy nie nudziłam się na lekcjach. Czułam smutek, gdy po tygodniu zmienialiśmy grupy, by brać udział w innego rodzaju zajęciach, ale nowe doświadczenia i nowi ludzie również mnie urzekli. Czas wolny też nie pozwalał nam się nudzić. Codziennie mieliśmy do wyboru mnóstwo różnych możliwości- wycieczki, basen, sport, spacery… Nie mieliśmy możliwości być znudzonymi. A gdy nadszedł czas rozstania, nie obyło się bez łez.

Kurs do dzisiaj uważam za najlepsze dwa tygodnie mojego życia. Dał mi on dużo nowych umiejętności: podszlifowałam swoją znajomość j. niemieckiego, nauczyłam się jak redagować artykuły na blog instytutu, zyskałam wiarę w swoje umiejętności. Jednak przede wszystkim poznałam nowe kultury, nowych ludzi i zawiązałam przyjaźnie, które trwają do dzisiaj. Mimo upływu czasu wciąż jestem w kontakcie z przyjaciółmi z Dassel. Gdyby nie kurs, nie mogłabym się również „pochwalić” tym, że mam znajomych na całym świecie: w Indiach, we Francji, w Maroko, we Włoszech, w Portugalii, na Ukrainie czy w Meksyku. Cieszę się, że byłam w Dassel i uważam to za wspaniałe przeżycie.